poniedziałek, 1 lutego 2016

Zwolnij, warto!




Powszechnie wiadomo, że okres pisania pracy licencjackiej wymaga od studenta wzmożonej aktywności, wytrwałości w poszukiwaniu weny twórczej i odpowiedniej literatury. Jest to zdecydowanie czas grozy, gdy widmo deadline’u czai się na każdym kroku, noce stają się upiornie krótkie, a promotor znika w niewyjaśnionych okolicznościach, by powrócić 2 tygodnie przed upływem terminu oddania pracyze złowieszczym uśmieszkiem i mrożącym krew w żyłach pytaniem: kiedy prześle pan/pani I rozdział pracy?

Właśnie w takich momentach wśród braci studenckiej potęguje się stres, przerażenie, panika a jedynym celem jest przetrwanie. Ja także przeżywałam te koszmarne chwile i właśnie w takim drastycznym momencie odbyłam rozmowę z jednym z wykładowców, która dała mi dużo do myślenia. 

Rozmawialiśmy długo, o tym jak bardzo my – studenci przyspieszyliśmy. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że zatrważająco często przedkładamy ambicje, idee, plany i aspiracje nad młodość. Pędzimy w pogoni za pracą, bogactwem, uznaniem, wciąż zaspokajamy własne ego, które każdego dnia krzyczy więcej!
 

 Musisz dać z siebie wszystko, musisz wykorzystać ten moment, musisz walczyć o swoją przyszłość, musisz być zawsze pierwszy, zawsze najlepszy! Owszem, ego wie co robi i ma sporo racji, nasz los jest tylko i wyłącznie w naszych rękach. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że zapętlamy się sami w sobie. 

Zastanówcie się, jak często poświęcacie czas i energię na coś, co nie przynosi wam ŻADNEJ korzyści. Coś, co po prostu jest PRZYJEMNE i nie jest pożyteczne. Może to być czytanie książki z serii tych przygodowo-romantyczno-kryminalnych, słuchanie muzyki, taniec, spacer… 

Jeśli udaje wam się wygospodarować czas i energię na chwilę absolutnego relaksu 
to możecie być z siebie dumni


Teraz zastanówcie się, ile razy podczas beztroskiego odprężenia czujecie wyrzuty sumienia? Czy nie zastanawiacie się nigdy nad tym, że czytając książkę o romansach i zabójstwach mogliście dokształcić się z zakresu zarządzania kapitałem ludzkim, programowania, mechaniki maszyn, tudzież doskonalenia i samorozwoju?
Czy nie rozmyślacie nad tym, że 2 godziny spędzone na spacerowaniu mogły 
oddalić Was od upragnionego zaliczenia egzaminu, bądź zdobycia wymarzonej pracy? Ja niestety tego doświadczyłam. Poświęcając czas wyłącznie na odpoczynek od codziennej gonitwy katowałam moje sumienie myślami o tym, jak wiele CV mogłam wysłać w tym czasie, ile artykułów branżowych przeczytać, by być na bieżąco. To potęgowało we mnie stres i dezorientację. Jednego dnia odczuwałam radość, drugiego wyrzuty sumienia.


Okazało się, że to zjawisko jest już popularne wśród (zapewne nie tylko) studentów. Wpadamy w sidła presji, którą sami potęgujemy tym samym bierzemy udział w wyścigu z czasem, z własnymi ambicjami, z planami, które stają się naszymi ograniczeniami.


Najwyższy czas na pit stop!

2 komentarze:

  1. Extra... jesteś super :D Czekam na więcej !!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobrze znam tę sytuację. Często po kupieniu książki przygodowej (uwielbiam!) mam wyrzuty sumienia, że mogłabym ten czas poświęcić na książki biznesowe :(

    OdpowiedzUsuń