sobota, 20 lutego 2016

Autostres - Wojciech Laskowski :)

Kolejny artykuł Wojciecha Laskowskiego - źródłem stresu często jesteśmy my sami! Dowiedzcie się jak to zwalczyć, jak przestać się zadręczać i rozwinąć skrzydła! :)



Autostres

Źródłem stresu możemy być my sami. Konkretniej, za przeżywany stres odpowiadać może nasza nieadekwatna interpretacja przeszłych lub przyszłych zdarzeń jako zagrażających, czyli złowrogie wspomnienia i wyobrażenia. W tym wypadku możemy mówić o autostresie. Zdaniem specjalistów może on stanowić nawet do 80% odczuwanego obciążenia!
Gdy mamy silną nawykową tendencję do oceniania wydarzeń jako zagrażających wówczas często błądzimy myślami „puszczając” sobie w głowie „horrory, dramaty i/lub sensacje”. Ciało nie odróżnia „wirtualu” od „realu” i na nasze wspomnienia lub wyobrażenia reaguje tak jakby to była rzeczywistość: napina się i mobilizuje tracąc przy tym niepotrzebnie duże ilości energii. Krótko mówiąc: samych siebie zadręczamy!

Trzy mózgi w jednym
W zrozumieniu tego procesu pomocna jest podstawowa wiedza z neurobiologii. Nasze mózgi składają się z trzech części: (1) mózgu „gadziego” (mózgu instynktownego), który jest ewolucyjnie najstarszy i odpowiada za przetrwanie na poziomie biologicznym, (2) mózgu paleossaków (mózgu emocjonalnego), który służy przetrwaniu społecznemu, (3) mózgu neossaków (mózgu myślącego), który odpowiada za nasze rozumowanie, planowanie, wyobraźnię, a także podejmowanie decyzji. Jeśli ten najbardziej świadomy obszar naszego mózgu zacznie przywoływać wspomnienia lub wyobrażać sobie najbliższe zdarzenia i jednocześnie je przekształcać w historię grozy, sensację lub dramat – wówczas nasz mózg emocjonalny zareaguje lękiem, złością lub rozpaczą, a mózg instynktowny zacznie przygotowywać organizm do reakcji obronnych (ucieczki, walki lub zastygnięcia) i wyłączy długofalowe procesy inwestycyjne w organizmie (sen, trawienie, wzrost, popęd, odporność…). Nierzadko, po uruchomieniu tej sekwencji, mózg myślący chce zaradzić negatywnym reakcjom somatycznym przez kontrolowanie ekspresji, powściąganie zachowania. Skutek: negatywne napięcie w mięśniach oraz wydzielone hormony stresu zostają w ciele (nie dochodzi do wyładowanie powstałej energii). Warto w tym miejscu zauważyć, że dla większości istot stres jest krótkoterminowym kryzysem, który albo mija, albo zwierzę ginie. Po udanej konfrontacji z przeciwnościami losu osobnik szuka spokojnego, bezpiecznego miejsca odpoczynku i wraca do stanu sprzed pojawienia się zagrożenia. Sytuacja stresowa nie pozostawia w nim żadnych śladów (zwierzęta rzadko bywają straumatyzowane). My ludzie jednak czasem zaburzamy nasze reakcje stresowe oraz naturalny proces powrotu do stanu optymalnego. Przyczyną tego zaburzania jest nasze myślenie (np. zamartwianie się, obwinianie, przejmowanie swoim stanem), które w konsekwencji prowadzi do zahamowania działania układu odpornościowego, a przez to zwiększa podatność na choroby.


Higiena mentalna – uważaj co myślisz!
Każdy z nas zna zasady higieny osobistej. Większość z nas dba o swoje ciała, niektórzy nawet przesadnie. Ale czy znamy zasady higieny mentalnej?
Zacznijmy od tego, że chociaż myślenie zdaje się takie nie-fizyczne, przelotne, nieznaczące i „bezkarne”, w istocie jest faktem fizycznym, wywierającym wpływ i niekiedy kosztownym. Dodajmy od razu, że myślenie może być czynnością dla nas korzystną lub niekorzystną. Badania psychologów zajmujących się tym, co sprawia, że jesteśmy szczęśliwi, dowodzą, że przywoływanie z pamięci pod koniec dnia trzech momentów, które sprawiły nam przyjemność, wyraźnie podnosi nasz poziom szczęścia.


 
Jakie natomiast myślenie nam nie służy? Już o tym pisałem wcześniej: są to niekonstruktywne wspomnienia i wybieganie myślami w przyszłość.
Rozpamiętywanie: siedzisz i w kółko powtarzasz w myślach jakieś przykre zdarzenie? Nazwijmy rzeczy po imieniu: to samozadręczanie się.
Zamartwianie się: uprawiasz czarnowidztwo? Lubisz wyobrażać sobie najgorsze scenariusze wydarzeń? Pozwól, że będę z Tobą szczery: marnujesz czas!






Myślenie to wielki skarb, ale wtedy, gdy prowadzi nas do jakichś wniosków albo do jakichś rozwiązań. W przeciwnym wypadku najprawdopodobniej utknęliśmy w jałowym rozmyślaniu podtrzymującym w nas niekorzystny, negatywny stan. Powiedzmy sobie szczerze – to jest infantylne dramatyzowanie – histeryzujemy tak, jak wtedy, gdy byliśmy małymi dziećmi i musieliśmy polegać na rozsądku dorosłych, którzy mówili nam co, jak i kiedy mamy zrobić.
Co w zamian? Alternatywą jest ruszyć głową, oczywiście swoją J. Jeśli jednak nie możesz się na to zdobyć – zrób coś, co Ci pomoże – wygadaj się! Postaraj się zrobić to w niehisteryczny, informacyjny sposób.



Jak panować nad własnymi myślami? – trudne zadanie, co? Dla wielu, zdaje się być niemożliwe! Z przekonaniem eksperta machną ręką, założą ręce na piersi i powiedzą: „tego się po prostu nie da zrobić!” Sprostujmy: jeśli nie próbowałeś, to może być Ci trudno, ale jak najbardziej jest to możliwe! Ba! Każdemu się to przytrafia poza jego wolą. Na przykład wtedy, gdy będąc zatopionym w ponurych myślach zostajemy przez kogoś skutecznie rozproszeni: ktoś wparowuje do Twojego pokoju albo dzwoni i informuje o czymś przyjemnym. Co się stało? Skutecznie oderwałeś uwagę od bezproduktywnego rozmyślania. Badania pokazują, że oderwanie się już na 2 minuty starczy, by myśli przestały podtrzymywać negatywny stan. Możemy ćwiczyć takie przekierowywanie uwagi! Oto kilka pomysłów: kino, pójście na siłownię, kolorowanki antystresowe.







  
Jeśli rozpoznajesz w sobie skłonności do negatywnego myślenia lub jeśli tylko okazjonalnie Ci się takie destrukcyjne myślenie przydarza, rozwiązaniem dla Ciebie jest bardziej się urealnić, stać bardziej obecnym – tj. pozostać w niezniekształconym kontakcie z tym, co rzeczywiście tu i teraz wokół Ciebie się dzieje i co tu i teraz robisz. Jak to zrobić?

Medytacja
Może myślisz, że to nie dla Ciebie? Siedzenie na czterech literach w dziwnej pozie i gapienie się przed siebie… Fakt, medytacja kojarzy się ze wschodnimi praktykami religijnymi, a nie każdego musi to kręcić. Ale wrzuć na wstrzymanie swoje skojarzenia i stereotypy, bowiem medytację, i to taką, która została zbadana przez zachodnich naukowców, można praktykować w całkowicie świecki sposób. Taka medytacja może być realizowana na krześle, na stojąco, na leżąco, a także w trakcie chodzenia, jedzenia… właściwie w każdej sytuacji. Hinduski mistrz duchowy Osho wyjaśnił to tak: „Medytacja nie jest przeciwko działaniu, nie musisz uciekać od życia. Ona po prostu uczy Cię nowego sposobu życia, gdzie stajesz się okiem cyklonu. Twoje życie toczy się dalej, toczy się bardziej intensywnie – z większą radością, z większą przejrzystością, większą wizją, większą kreatywnością – a jednocześnie Ty jesteś ponad, jak obserwator na wzgórzu, po prostu widzisz to wszystko co się wokół ciebie dzieje… To właśnie cały sekret medytacji.” Jeśli czytasz ten tekst uważnie i nie rozpraszasz się ani nie odpływasz myślami – wówczas medytujesz! Jeśli tak, czujesz się zaangażowany, zintegrowany („nie rozbity”), spokojny i zadowolony. To właśnie idealny stan, w jakim możesz być (zob. mój ostatni artykuł, w którym bardziej szczegółowo scharakteryzowałem ten stan). Możesz się w niego wprowadzać, rozwijać go i kultywować. Oto kilka kroków:
1)      Napomnij sam siebie, że nie masz wpływu na to, co już się wydarzyło! Po prostu z przekonaniem powtórz w głowie lub na głos to zdanie: „Nie mam wpływu na to, co już się stało.” Jeśli ta myśl Cię nie uspokaja, to zadaj sobie pytanie: „Co mogę zmienić rozmyślając o tym, co już się stało?” Uczciwie i z uwagą rozważ odpowiedź na to pytanie, aż w końcu poczujesz, że możesz sobie odpuścić rozpamiętywanie.
2)      Napomnij siebie, że nie masz również wpływu na to czy Twoje wyobrażenia, oczekiwania czy plany staną się rzeczywistością! Powiedz do siebie (lub do kogoś) z przekonaniem: „Moje wyobrażenia (plany, oczekiwania) są na razie tylko w mojej głowie, to nie jest rzeczywistość.” Upewnij się, że to zdanie skutecznie sprowadza Cię na ziemię, sprawia, że stajesz się bardziej trzeźwo, realistycznie myślący.
3)      Powiedz z przekonaniem (do siebie lub do kogoś): „Mam realny wpływ tylko na to, co robię teraz i jak reaguję na to, co się dzieje w chwili obecnej.” Naprawdę poczuj to, co mówisz. Możesz również dopowiedzieć: „Najlepszym sposobem na kreowanie pozytywnych rezultatów w przyszłości jest dbanie o swój aktualny stan. Tu i teraz jest najważniejsze!”
4)      Podejmij świadomą decyzję, że nie będziesz angażował uwagi w twory swojej wyobraźni, a w zamian skierujesz niepodzielną uwagę na to, co teraz się dzieje i co teraz robisz. Powiedz: „Teraz naprawdę postaram się skoncentrować całą moją uwagę na bieżącej sytuacji i moim zachowaniu.”
5)      A teraz zacznij dyscyplinować swoją uwagę tak, by zaangażowana była w obecną sytuację i działania! Rób to z wyrozumiałością dla siebie – wiedząc, że uwaga może powracać do myśli o przeszłości lub przyszłości. Jeśli tak się stanie – nie obwiniaj się, nie krytykuj, po prostu wróć do chwili obecnej. Czasem będziesz co chwilę się dyscyplinował, innym razem skutecznie podtrzymasz uwagę przez długi czas na tym, co bieżące. Liczy się staranie, w którym kryje się świadome przejmowanie kontroli nad sobą samym.
Jesteś na wykładzie – bądź na wykładzie, słuchaj i myśl o tym, o czym teraz jest mowa. Jesteś na spotkaniu ze znajomymi – bądź uwagą i myślami przy nich. Siedzisz lub leżysz bezczynnie – leż i siedź bezczynnie! Gdziekolwiek jesteś bądź tu i teraz, a nie tam i wtedy.

2 komentarze:

  1. Dziwię się,że komentuję tu jako pierwsza.Artykuł jest bardzo przydatny i jasny,dotyczy realnego problemu.Zastanawiam się jednak co zrobić gdy to nie przyszłość i przeszłość stają się głównym problemem,a tu i teraz.Tak się składa,że często mam tyle do zrobienia w chwili obecnej,że to nią sie zadręczam.Gdy ćwiczę myślę sobie,że rozsądniej byłoby się pouczyć,a gdy się uczę,ciągle nęka mnie to,że powinnam zadbać o swoje ciało.I robi się z tego wielka kołomyja,kiedy nie mam poczucia wykorzystania teraźniejszości w 100%.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy mamy sporo do zrobienia tu i teraz - zwolnienie i spokojne zastanowienie się nad obecną sytuacją powinno objawić to, na czym najrozsądniej będzie się skupić. Gdy wiem, że nie mogę zająć się wszystkim, bardziej świadomie rezygnuję z tego, co uznaję za w tej chwili mniej pilne i z większym zaangażowaniem koncentruję się na wybranym zadaniu.

      Usuń