Zapraszamy do zapoznania się z kolejnym artykułem Wojciecha Laskowskiego, a w nim wszystko co powinniśmy wiedzieć o stresie :)
ABC wiedzy o stresie
Trochę generalizując można
powiedzieć, że mając 20-kilka lat szukamy atrakcji, podniet, przygód –
wszystkiego, co nas pobudza. Żyjemy na pełnych obrotach dzieląc czas między
uczelnię, pracę, imprezy, zdarza nam się nieregularne spanie i jedzenie…
uczenie się na ostatnią chwilę… poprawki… Na dodatek, wielu doświadcza w tym
czasie (często skrzętnie skrywanej) niepewności związanej z własnymi
kompetencjami. Niby to zrozumiałe – przecież życiorys wciąż jest skromny – ale
ambicje i duma każą założyć maskę: krygujemy się, popisujemy, dodajemy sobie
lub przeciwnie pomniejszamy się, albo przyjmujemy zdystansowaną, lekko cyniczną
postawę. Niestety nieautentyczność też bywa ciężarem, zaburza relacje i przynosi
kłopoty.
To oczywiście pewien stereotyp
studenckiego żywota, ale na pewno niejeden świetnie się wpisuje w taki schemat.
Pozwólcie, że powiem Wam, jako ciut starszy kolega ;) jak to czasem
diametralnie się zmienia, np. w zakresie priorytetów: konfrontacja z dorosłym
życiem sprawia, że człowiek przestaje potrzebować „fajerwerków”, a zaczyna
doceniać „święty spokój”. Inna różnica polega na tym, że mniej się chce
udawać, a bardziej pociąga szczerość i swoboda w mówieniu o swoich
zmartwieniach, kłopotach i słabościach.
Co to jednak wszystko ma
wspólnego ze stresem? Nauka o stresie uczy nas bardzo ważnej zasady – sekret
życia polega na ciągłym odnajdywaniu balansu. Stres to zjawisko relacyjne –
efekt braku równowagi między wymaganiami otoczenia (lub tymi, które sobie sami
narzucamy), a naszymi możliwościami. Za duże wymagania, ale także, co ciekawe,
za małe wymagania… albo mówiąc inaczej – nadmierne obciążenie lub niedobór
wyzwań – to przyczyny naszych zmartwień. Nie chodzi o to, by narzucać sobie
zbyt duże zadania i udawać, że im sprostamy… nie chodzi też o to, żeby krygować
się, nie dostrzegać swoich zalet i unikać podejmowania wyzwań. Nie! Chodzi o
działanie (i o rozwój), ale takie, w którym mierzymy siły na zamiary, gdzie
stawiamy czoło takim zadaniom, które nas ani nie wykończą, ani nie doprowadzą
do rutyniarstwa i stagnacji. Liczy się progres i stawanie się stale
mocniejszym, ale poprzez metodyczny postęp. To ważna lekcja! Chciałbym o niej
wiedzieć wcześniej J.
Rozumiejąc tę prostą ideę możemy
zacząć bardziej świadomie decydować o swoim losie i oszczędzić sobie sporo
stresu. Możemy zacząć uważniej mierzyć swoje siły w stosunku do wyzwań. Po
prostu musimy częściej zadawać sobie pytanie: Czy stać mnie (emocjonalnie,
intelektualnie, energetycznie) na to, co rzuca mi świat? Odpowiedź na to
pytanie oczywiście nie zawsze jest łatwa i prosta, i z pewnością wymaga wprawy.
Ważne, by pamiętać, że nagrodą jest spokój, opanowanie, równowaga… a w
konsekwencji mniej stresu, negatywnych emocji, niepewności i rozchwiania.

Twoje zasoby
Jak rozpoznać swoje możliwości? W
jednym z poprzednich artykułów przedstawiłem prosty model, który pokazuje trzy
źródła wpływów na naszą kondycję: własny umysł, ciało i środowisko. Możemy go
użyć do oszacowywania bilansu swoich sił.
Twoje
zadania
Z badań nad stresem wynika jeszcze
jedna ważna dla nas lekcja – życie bez stresu jest niemożliwe. Nie da się go
uniknąć, ale co więcej nie powinniśmy go unikać! Rzecz w tym, że potrzebujemy
odpowiedniego dla nas stresu.
Zacznijmy od tego, że sytuacje, w
jakich się znajdujemy możemy oceniać jako: niemające znaczenia (neustres),
sprzyjająco-pozytywne (eustres) i stresujące (hipostres, hiperstres, dystres).
Gdy coś na nas nie wpływa w żaden sposób – mamy do czynienia z neustresem. Dla
nas ważny jest inny, przez specjalistów określany mianem eustresu, czyli taki
rodzaj wyzwania czy problemu, który pasuje do naszych możliwości. Mówiąc
bardziej konkretnie: jeśli zadanie, które podejmujesz budzi w
Tobie motywację i przynosi pozytywne uczucia, gdy jest ono tylko nieznacznie
ponad Twoje możliwości, tak że czujesz jeszcze, że możesz mu sprostać, choć nie
będzie to łatwe… to masz do czynienia z pozytywnym stresem. Poza
eustresem i neustresem jest już tylko stres negatywny. Warto wyróżnić cztery
jego rodzaje.
Po pierwsze, pamiętajmy, że
stresem jest także stan za niskiego, niedostatecznego pobudzenia, braku wyzwań,
zadań do wykonania. Niekiedy mówimy, że ktoś „gnuśnieje”, „rozleniwił się”,
jest „zblazowany” albo, że „wypalił się”. Taką osobę dopada nuda i brak
motywacji, potrzebuje inspiracji. To stan fachowo nazywany hipostresem.
Następny w kolejce jest stan, który
niekiedy nazywa się „napięciem nerwowym” albo „hiper-czujnością”. To sytuacja,
w której jesteśmy wyraźnie niespokojni lub zmartwieni. Ten stan określany jest dystresem.
To właśnie z tym stanem najczęściej kojarzymy słowo stres. Doświadczamy wtedy
albo straty, albo zagrożenia. Strata (krzywda) ma miejsce wtedy, gdy zaistniała
już szkoda w postaci utraty czegoś dla Ciebie wartościowego (dobrej samooceny,
oceny społecznej, bliskiej osoby); wiąże się z emocjami złości, żalu lub smutku.
Zagrożenie jest wtedy, gdy przewidujesz szkody w przyszłości; wiąże się z
emocjami strachu, lęku lub zamartwiania się.
Kolejny poziom stresu to stan
wysokiego napięcia wewnętrznego, który niekiedy nazywany jest „paniką” albo
„furią”. Charakterystyczne dla niego jest to, że z trudem nad sobą panujemy,
ponieważ nasze ciało (a konkretniej: najstarsza część mózgu, tzw. mózg gadzi) zaczyna
przejmować pełną nad nami kontrolę. To stan, w którym zagrożenie traktujemy jako
egzystencjalne. Fachowo mówi się tutaj niekiedy o hiperstresie.
Istnieje również ekstremalny i
szczególny poziom zestresowania – stan poddania się, gdy zagrożenie, któremu
staraliśmy się sprostać przytłoczyło nas; dotarliśmy do granic naszych
możliwości i musieliśmy skapitulować. W tym przypadku mówimy niekiedy o
„załamaniu” czy o „depresji”. Specjaliści odróżniają go od typowego negatywnego
stresu określając mianem traumy.
Jeszcze raz
o stanie idealnym…
Zauważmy, że dwubiegunowy podział na „dobrą” relaksację i „zły” stres jest
nieprawdziwy. Najbardziej dla nas właściwy stan to stan odprężonej gotowości.
To w pewnym sensie nasz naturalny stan – taki, w którym powinniśmy przebywać
jak najczęściej. Stan, w którym podejmujemy dopasowane do nas wyzwania. Natomiast
przeżywanie życia będąc targanym od jednego ekstremum (nadmierny stres) do
drugiego (brak stresu lub wypalenie), od niedopasowanego stresu do tęsknego
poszukiwania różnych metod relaksacji, to sposób na rozchwianie, życiowy rollercoaster. Istnieje pogląd, zgodnie
z którym w takim życiu nie robi się postępu, człowiek się nie wzmacnia, nie
poprawia swojej odporności, wręcz przeciwnie. Postęp i odporność, zdaniem
niektórych, przychodzi drogą metodycznie realizowanych kroków. To, czy
złapaliśmy ten naturalny rytm i tempo życiowe można ponoć rozpoznać po tym, jak
wygląda nasza doba – jeśli sen (naturalny stan odprężenia) wystarczy do
wypoczęcia i regeneracji i wstajemy rześcy, a następnie przez resztę dnia nie
potrzebujemy dodatkowo odpoczywać – znaczy to, że nasz poziom energii pasuje do
poziomu wymagań zewnętrznych, że zachowana jest równowaga między ładowaniem a
rozładowaniem energii.
Wiedz kiedy
mówić „TAK”, a kiedy mówić „NIE”
Gdy podejmujemy świadomą i
wyważoną decyzję, że stawimy czoło jakiemuś wyzwaniu – nasze działanie jest
płynniejsze, a ewentualne powodzenie smakuje inaczej – lepiej! Zauważmy też, że
łatwiej jest poradzić sobie z ewentualnym niepowodzeniem. Dlaczego? Bo to
niepowodzenie nie przygniata tak, jak wtedy, gdy przeszacowujemy swoje
możliwości. Możemy podejść do niego bardziej na chłodno i potraktować je jako
lekcję życiową.
Pamiętajmy jednak, że istotną
umiejętnością radzenia sobie ze stresem jest również odpuszczanie. Osoba
odporna na stres to osoba potrafiąca odpuścić sobie, osoba, która potrafi
asertywnie odmówić, tj. bez żalu, bez wstydu, bez skrępowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz